sobota, 22 sierpnia 2015

Moje historie #6 - Dom nad morzem

Witam serdecznie. Dzisiaj następne opowiadanie, które wychodzi spod mojej ręki. Przyznam szczerze, że pracowałem nad nim bardzo krótko i nie mam pojęcia jak wyszło. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i wyrazicie swoje zdanie w komentarzach. Będę naprawdę bardzo wdzięczny. Ma to być coś w rodzaju horroru, ale wydaje mi się, że za bardzo poszedłem w dramat. Sami oceńcie. Zapraszam wszystkich do czytania pozostałych opowiadań w serii - "Moje historie". Czytajcie, udostępniajcie, komentujcie, oceniajcie!










Trzy sieroty, Marta, Łucja i Karolina mieszkały razem. Marta jako najstarsza opiekowała się nimi i również od sądu dostała prawa do opieki. Marta miała wtedy 24 lata, Karolina 18 a Łucja 12. Przed dwoma laty ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Pijany kierowca ciężarówki wjechał z całym impetem w Audi. Nie było szans, aby przeżyli. Wydawało się, że dziewczyny wróciły do normalnego życia. Marta wraz ze swoim chłopakiem, Patrykiem robili za rodziców. Nie chcieli, aby tak byli postrzegani, ale to się stało. O ile Łucja była szczęśliwa to Karolina nie do końca. Buntowała się, zaczęła olewać szkołę, a także chodziła na imprezy. Najstarsza z sióstr miała z nią największe problemy. Jednak 18-letnie dziewczyny takie są, myślała sobie. Nadszedł upragniony koniec szkoły. 24-letnia dziewczyna załatwiła sobie urlop. Nie bez problemów w czwórkę ustalili, że pod koniec lipca pojadą nad morze. Wynajęli już pokój. Szybko dojechali pociągiem do nadmorskiego kurortu. Miasteczko ma 15 tysięcy mieszkańców, ale latem liczba ta znacznie rosła. Dom, w którym miał być pokój stał bardzo daleko od innych zabudowań. Niczym samotna brzoza na pustym polu. Nawet trochę przypominał brzozę, ponieważ dom był biały. Wokół domu było całkowicie pusto. Jedna szutrowa droga, nic więcej. Puste pola z trawą pożółkłą jak ręce u palacza. Weszli do wynajętego pokoju i przestraszyli się tego, co tam zobaczyli. Stały trzy łóżka. Jedno łoże małżeńskie i dwie pojedyncze wersalki. Między nimi stały szafki nocne. Do jednej ze ścian przylegała szafa. Dość duża. Cała czwórka z pewnością zmieściłaby tam swoje ubrania. Te wszystkie meble były archaiczne. Teraz się już takich nie spotyka. Bardzo ciemny kolor i wygląd podobny do mebli z XIX wieku. Ponadto nie było żadnej łazienka połączona z pokoju. Była wspólna dla całego domu, na korytarzu. No i okno. Malutkie okno z bardzo brudną szybą. Natomiast widok z niego też nie był zbyt ciekawy. Jedynie można było patrzeć na miasto w oddali, nawet morza nie było widać. W pokoju nie było żadnego sprzętu elektronicznego. Brak telewizora, budzików, lodówki, lampek czegokolwiek. Nawet światła nie było. Tylko świeczki.
- No to zajebiście - powiedziała Karolina wchodząc do tego pokoju.
- Chwila, chwila... Co to właściwie jest? Marta? - zaniepokoi się Patryk.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziała Marta.
- Marta! Nie sprawdziłaś tego pokoju przed rezerwacją? - chłopak podniósł ton.
- Nie... Przecież... Myślałam, że...
- Co myślałaś? Nie zdziwiło Cię, że w ostatni tydzień lipca tak łatwo dostajesz ten pokój, w tak śmiesznie niskiej cenie?! Jesteś nienormalna? - zaczął krzyczeć na swoją dziewczynę.
- Nie wiedziałam - 24-latka z łzami odpowiedziała.
- No dobra. Trudno. Idę pogadać z właścicielami i im wyjaśnię, że chcemy zrezygnować.

Patryk wyszedł bardzo zdenerwowany, a Marta zaczęła płakać. Podeszła do niej Łucja, a następnie ją przytuliła.
- To co teraz zrobimy? - zapytała Karolina.
- Nie wiem. Jeżeli uda się odzyskać pieniądze to czego poszukamy. Jak nie to wracamy do domu - bardzo ponurym głosem odpowiedziała Marta.
- No tak... Wiedziałam, że tak będzie. Wiesz Marta? Jesteś zajebista - Karolina mówiąc to wyszła.
- No jasne... Idź sobie - Marta wykrzyczała to do wychodzącej siostry.

Karolina chciała wyjść z domu i gdzieś pójść, ale zdała sobie sprawę, że nie zna tu nikogo. Nagle usłyszała jak Patryk rozmawia przez telefon...
- Tak... Wiem. Wszystkie trzy są już na miejscu... Tak zrobię... Nie, zatrzymam je tutaj... Przyjdź dzisiaj w nocy... Łucję zostaw w spokoju, bo jest jeszcze za mała... Jasne... Będę kończył...

Chłopak się rozłączył i poszedł z powrotem do wynajętego pokoju. Karolina również wróciła.
- Nie ma właścicieli. Przed chwilą gdzieś wyjechali - oznajmił chłopak.
- Na pewno? - zapytała Karolina.
- Na pewno, a Ty gdzie byłaś? - dało się słyszeć nerwowość w jego głosie.
- Wyobraź sobie, że słyszałam jak rozmawiałeś przez telefon - z zadowoleniem to powiedziała.
- Co słyszałaś?! - zapytała Marta.
- Wszystko... W nocy ktoś ma tutaj przyjść i coś nam zrobić. Mi i Tobie, a Łucję zostawić w spokoju, bo jest jeszcze za mała...
- Skończ! I tak stąd nie wyjdziecie - przerwał jej Patryk.

Chłopak złapał 18-letnią dziewczynę za włosy i rzucił na łóżko. Marta się na niego rzuciła, ale ją spoliczkował, a następnie odepchnął na ścianę. Ta uderzyła głową i straciła przytomność. Przerażona Łucja siedziała na podłodze i płakała. Patryk zamknął drzwi, a następnie je zakluczył. Karolina zaraz zaczęła cucić starszą siostrę. Ta się ocknęła. Po kilku chwilach obmyśliły plan. Wyrwały od mebli kilka desek i mają zamiar się bronić jak przyjdą napastnicy. Muszą czekać. Łucja natomiast ma cały czas siedzieć pod łóżkiem i jak najszybciej uciekać, jak tylko nadejdzie taka okazja. Dziewczyny odczekały. Było już bardzo późno. Dziewczyny leżą w łóżkach. Tylko, że mają przy sobie solidne kawałki drewnianych desek. Okolice godziny 2:00 i nagle drzwi do pokoju się otwierają. Malutki strumyk światła najpierw oświetla puste łóżko Łucji. Drzwi skrzypią otwierając się coraz szerzej. Światło wpadło już do całego pomieszczeniu. Patryk i drugi mężczyzna wchodzą do pomieszczenia. On podchodzi do Marty, a jego kolega do Karoliny.
- Są takie piękne. Takie słodkie. Aż nie chce mi się czekać... Możemy już od razu zająć się dziewczynami? - zapytał nieznajomy chłopak.
- Niech Ci będzie - zgodził się Patryk.

Mężczyźni niemal równocześnie złapali dziewczyny za pośladki, a następnie odsuwali kołdrę. W tym momencie siostry uderzyły ich swoimi deskami. Ci upadli na podłogę. Łucja wybiegła z pokoju, a następnie z domu. Tak samo chciały zrobić jej siostry, ale napastnicy złapali je za nogi. Znowu dostali deskami. Teraz już na tyle skutecznie, że dziewczyny miały wolną drogę ucieczki. Wybiegły z pokoju, zbiegają po schodach, ale wychodząc z domu złapał je trzeci mężczyzna. Zdążył już związać Łucję i przywiązać do krzesła przed domem. Karolina i Marta dostały środek odurzający, który skutecznie je uśpił. W tym czasie dwaj pozostali faceci zeszli przed dom.
- Suki! Ząb mi wypadł! - mówił wkurzony Patryk.
- Ząb? Mi chyba trzy wypadły. Straciłem ochotę na te suki - powiedział to drugi z napastników ocierając krew z twarzy.
- Słuchajcie. Mam pomysł. Wszystkie trzy wpakujemy do worków, nasypiemy tam kamieni i wrzucimy do morza. Mój ojciec ma stary kuter to odpłyniemy trochę od brzegu - zaproponował trzeci.
- Dobry pomysł. Nie mają żadnej rodziny to nawet nikt nie będzie szukał. Poza ludźmi z pracy mojej dziewczyny. Hmm... Za kilka dni zgłoszę zaginięcie dziewczyn - zakomunikował Patryk.
- A co jeżeli wytropią nas? - zaniepokoił się jeden z mężczyzn.
- Nic nie wytropią. Spalimy ten dom i wszystkie dowody, ale mam jeszcze lepszy pomysł. Przenieśmy dziewczyny do domu, a one w nim spłoną! Wtedy nikt nawet nie będzie podejrzewał, że to nie był wypadek Zapłacą za wszystko, te jebane suki. Za nasze zęby, za swoją cnotliwość, za wszystko, a w dodatku wydaję mi się, że mogę dostać niezłe pieniądze, bo jestem zaręczony z Martą, a ich rodzice byli bardzo zamożni - powiedział to Patryk uśmiechając się.
- Genialnie - zgodzili się pozostali chłopacy.


Cała trójka zaczęła się śmiać. Wypili po piwie. Minęło kilkadziesiąt minut i zanieśli oni dziewczyny do tego samego pokoju. Ułożyli je na łóżku i polali cały pokój benzyną, a następnie cały dom. Patryk stał na zewnątrz i czekał, abym rzucić tzw. koktajl Mołotowa przez okno do pomieszczenia, gdzie siostry leżały. Gdy już cały kanister benzyny został wykorzystany to faceci stanęli przed domem.
- To co? Kończymy to - Patryk z radością oznajmił.

Chłopak rzucił zapalonym koktajlem idealnie w okno, a ogień zaraz się rozprzestrzenił. Napastnicy nie czekali na nic, tylko zaraz odjechali, aby nie było żadnych podejrzeń. Natomiast w pokoju... Jedna z sióstr się ocknęła. Była to najmłodsza, Łucja. Przeraziła się, że wszędzie wokół niej jest ogień. Nie mogła nic zrobić, bo jeszcze czuła działanie środków odurzających. Powoli wracała jej siły, ale ogień zbliżał się do niej bardzo szybko. Pozostałe siostry już płonęły. 12-letnia dziewczynka zaczęła płakać. Jedynej rzeczy, jaką ogień nie strawił to było jej łóżko. Jednak zaraz to miało nastąpić, najpierw kołdra zajęła się ogniem. Łucja już powoli się ruszała. Prędko zrzuciła z siebie kołdrę. Nie zdążyło jej to poparzyć. Wiedziała, że jej jedynym ratunkiem jest okno. Ono się jednak znajdowało po drugiej stronie pokoju, który stał w płomieniach. Nagle ogniem zniknął, a dziewczynka usłyszała wielki huk. Podłoga na środku pokoju się zawaliła. To był koniec. 12-latka pogodziła się ze swoją śmiercią. Ogień zaczął trawić łóżko, następnie materac i ubranie dziewczynki. Ogromny krzyk było słychać nawet w pobliskim mieście. Był to krzyk niewinnej dziewczynki, która chciała tylko odpocząć od wszystkiego nad morzem. Tutaj spotkał ją największy koszmar i śmierć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz