wtorek, 11 sierpnia 2015

Moje historie #5 - Love Story


Witam ponownie. Dzisiaj kolejna historia, czyli krótkie opowiadanie o miłości. Jest to moje pierwsze opowiadanie podchodzące pod historię miłosną i jestem ciekaw, czy spodoba się Wam. Jeżeli tak to zapraszam do komentowania i lajkowania. Czego ta historia może nasz nauczyć? Żeby wyznawać sobie miłość. Jest to bardzo ważne. Możemy to zrobić, kiedy już będzie za późno, a wtedy już wszystko stracone. Dziewczyny... Jeżeli jakiś chłopak Wam się podoba(również z charakteru) to nie czekajcie aż on zrobi pierwszy krok. Wielu jest bardzo nieśmiałych. Chłopaki... Jeżeli Wam się podoba dziewczyna, a jesteście nieśmiali to spróbujcie zrobić pierwszy krok. Wiem, że to trudne, ale spróbujcie. Zaryzykujcie, bo to nic nie kosztuje. Opowiadanie z dedykacją dla Amandy, która mnie zmotywowała, aby wreszcie skończyć to opowiadanie.








Bohaterką tej historii jest 18-letnia Małgorzata Kowalska. Mieszka ona w małej miejscowości - Iława na mazurach. Jej rodzice(Agnieszka i Jerzy) są nauczycielami w lokalnej podstawówce. Gosia jest szczupłą blondynką o niebieskich oczach, chodzi do trzeciej klasy technikum informatycznego. Bardzo lubi przebywać w swoim domu. Należy do grona osób aspołecznych. Najwięcej przyjemności czerpie z samotności i słuchania muzyki. Do jej ulubionych gatunków należą metal i rock. W swojej klasie nie ma żadnych innych dziewczyn, lubi rozmawiać i przebywać w towarzystwie trzech osób. Od reszty stara się odizolować. Gosia bardzo dobrze się uczy. Jako jedyna wśród swoich rówieśników miała czerwony pasek na świadectwie. W tym roku miało być podobnie...

Była środa 22 kwietnia 2015 roku. Gosia, tak jak codziennie wstała o 6:30. Poranna toaleta nie zajmowała jej dużo czasu. Przez godzinę zdążyła się ogarnąć, umyć i zjeść śniadanie. Już od samego rana czuła samotność, bo jej rodzice nigdy nie jadali śniadania wspólnie. Jednak ona nie miała z tym żadnych problemów. Nawet lubiła zjeść w samotności. Punktualnie o 7:30 Gosia wyszła z domu, aby już 15 minut później znaleźć się w szkole. Nigdy z nikim się nie witała. Lubiła dyskutować z Maćkiem, Krzysiem i Przemkiem. I tylko oni sprawiali, że przerwy spędzała w znośnej dla siebie atmosferze. Nie czuła się akceptowana przez innych w klasie. Wiedziała, że wszyscy ją obgadują. Jako, że nie przykładała wielkiej wagi do wyglądu(ubierała to, co uznała za słuszne) to często była nawet wyśmiewana. Jednak Gosia była silną wewnętrznie osobą i ignorowała wszystko to, co ją otaczało. Zaczęła się pierwsza lekcja. Była to matematyka. Pani oddawała bardzo ważne sprawdziany. Jak się okazało, tylko Gosia dostała 4+, a wszyscy inni 1. Wiadomym było, że na przerwie będzie ją czekało duże wyzwanie. Tak się też stało. Niemalże cała klasa licząca 18 osób głośno mówiła o Gosi nazywając ją kujonem, suką, dziwką. Ona tylko spojrzała się w ich stronę. Pokazała swoją klasę, której nie miała cała reszta. Reszta dnia w szkole minęła bez większych zmian. Lekcje mijały, a Gosia była coraz bardziej obgadywana. Na szczęście tylko to. Nikt nie wiedział, że była ona zakochana w rok starszym chłopaku ze swojej szkoły. Robert, tak się nazywał. Gdyby ktoś się o tym dowiedział pewne byłoby, że to koniec. Jej koniec w tej szkole. Skrywała tą miłość. Od czasu, kiedy Robert znalazł się w ostatniej, czwartej klasie technikum to Gosia starała się jakoś go zainteresować poprzez uśmiechanie się do niego, ale nie miała nigdy odwagi porozmawiać z nim. Tego dnia bardzo intensywnie myślała o nim na lekcji religii. Uświadomiła sobie, że równo za tydzień będzie miało miejsce pożegnanie klas maturalnych. Myśl, że Robert skończy szkołę, a ona nawet z nim nie porozmawia wywoływało u niej przerażenie. Nie było opcji, nie mogła zwlekać. Musiała porozmawiać z chłopakiem. Jednak nie chciała tak od razu z nim rozmawiać twarzą w twarz. Postanowiła, że jak wróci do domu to zaprosi go na FaceBook'u do znajomych.

Lekcje minęły i Gosia spokojnie wróciła do domu, w którym jak zwykle nikogo nie było. Zjadła jabłko i zaraz usiadła do laptopa. Czuła się bardzo źle. Przechodziły ją dreszcze, a także było jej bardzo zimno. Weszła na FB, zaprosiła Roberta do znajomych i zaczęła pisać:
"Hej Robert. Jestem Gosia, może mnie kojarzysz ze szkoły. Jestem rok młodsza, chodzę do TI. Pewnie pomyślisz, że jest głupia, albo coś... Jednak zakochałam się w Tobie. Jestem INNA niż wszyscy. Nie noszę takich ciuchów jak reszta moich rówieśniczek. Słucham metalu i  Pewnie Cię nie zainteresuję, ale za tydzień kończysz szkołę i muszę Ci to napisać. Od kiedy chodzę do tej szkoły uśmiecham się do Ciebie. Nikt nie wie o mojej miłości, bo po prostu nie mam przyjaciół, a moja klasa to banda napalonych debili. Jeżeli coś dla Ciebie znaczę to proszę Cię. Odpisz mi na tą wiadomość. Jeżeli nic to po prostu nie wspominaj o tym nikomu. Kocham Cię!!!!!!!!!!"

Nagle Gosia zobaczyła, że Robert przyjął zaproszenie. Usunęła tą wiadomość, zanim zdążyła ją wysłać. Dziewczyna odeszła od laptopa i położyła się na łóżku. Nie wie, na co czekała. Po prostu się położyła zadowolona z tego, że ON przyjął jej zaproszenie. Minęło 15 minut. Powoli oczy jej się zamykały aż tu nagle usłyszała dźwięk wiadomości na FB. Niechętnie wstała, bo była pewna, że znowu ktoś z klasy zawraca jej głowę. Zobaczyła, że to wiadomość od Roberta. Niesamowicie się zdziwiła. Odczytała ją i zaczęła pisać.

Robert: Hej :)

Gosia: Hej :)

Robert: To Ty jesteś tą dziewczyną z TI?

Gosia: Tak! Kojarzysz mnie? :o

Robert: Oczywiście. Jesteś piękna, zupełnie różnisz się od reszty dziewczyn. Będę z Tobą całkowicie szczery. Jesteś inna... Przepraszam. Wyjątkowa ;)

Gosia: To dobrze? :o

Robert: Wspaniale. Już dawno bym Cię zaprosił do znajomych gdyby nie to, że nie miałem pojęcia jak się nazywasz. Tak samo nikt z moich znajomych Cię nie zna... Czy masz chłopaka w ogóle?

Gosia: Nie. Czemu pytasz?

Robert: Bo mi się cholernie podobasz Gosia <3

Gosia odczytała to i się popłakała. Nie potrafiła nic napisać. Nie wierzyła, że w to, co właśnie się wydarzyło. Chłopak, w którym się zakochała własnie wyznał jej miłość.

Robert: Ale widzę, że Ty mnie nie kochasz. Przykro mi z tego powodu, ale może się bliżej poznamy... W szkole, przez ten tydzień.

Gosia: OK :)))))))))))))))))))

Gosia była zachwycona. Na tyle, że w tej chwili nic się nie liczyło. Jej fatalne samopoczucie spowodowane złym stanem zdrowia nie miało znaczenia. Tylko wyobrażała sobie jak to będzie, gdy spotka się z Robertem. Z tą myślą Gosia usnęła. Rodzice byli zdziwieni. Kiedy przyszli do domu o 20:00 to ich córka już spała. Obudzili ją, aby umyła się i przebrała się do spania. Jednak Gosi bardzo kręciło się w głowie, miała gorączkę i chciało jej się wymiotować. W toalecie zaczęła wymiotować. Był to wymioty krwią. Rodzice zaniepokoili się i zaraz zadzwonili do lekarza, aby córkę umówić na następny dzień na wizytę. Nie mieli pojęcia, co to może być. Podejrzewali, że jest to zatrucie, bo również towarzyszył jej ból brzucha. W nocy bóle, wymioty i gorączka nasiliły się. Agnieszka i Jerzy zawieźli ją do szpitala. Lekarze przerazili się, bo nigdy nie mieli do czynienia z tak silnym zatruciem. Gosia wiła się z bólu, a jej krzyk było można usłyszeć po drugiej stronie szpitalu. Mimo ogromnego bólu to dziewczyna nadal myślała o Robercie, a przede wszystkim tym, żeby jak najszybciej wyjść ze szpitala i jutro spotkać się z nim w szkole. Jednak lekarze nie mogli na to pozwolić. Mieli podejrzenia, że to nie jest zwykłe zatrucie, ale niezwykle groźna choroba zakaźna. Śmiertelna choroba zakaźna. 18-latka dostała dużą ilość lekarstw przeciwbólowych i się uspokoiła. Po wykonaniu standardowych badań okazało się, że to może być tylko jedna choroba. Wąglik...

Nikt nie miał pojęcia, jak dziewczyna mogła się zarazić, ale tak na dobrą sprawę to nie było czasu się zastanawiać, bo było trzeba działać. Rodzice Gosi, gdy się o tym dowiedzieli to wpadli w panikę. Wiedzieli, że ta choroba jest niezwykle groźna i szybko zabija. Gosia miała słabą odporność, więc jest stan był o wiele gorszy niż się na początku wydawało. Lekarze zaaplikowali jej dużą dawkę antybiotyków. Robili wszystko, co mogli, aby dziewczyna z tego wyszła. Po dwóch dniach było już o wiele lepiej, ale dalej leżała pod kroplówką i była wycieńczona. Jednak ból zniknął, gorączka zelżała, a wymioty już nie występowały. Gosia bardzo chciała wrócić do domu, bo cały czas myślała o Robercie. Była pewna, że on na pewno się na nią obraził. Nie będzie chciał ją znać. Mimo tych przeczuć to chciała to usłyszeć na własne uszy. Trzeci dzień w szpitalu przyniósł całkowitą poprawę. Kowalska odżyła, stała się ponownie pełna życia. Nawet bardziej żywa, aniżeli przed wizytą w szpitalu. Jednak dla pewności została jeszcze jeden dzień na obserwacji. Jak tylko wróciła do domu to odwiedziła ją policja i psycholog, aby porozmawiać, w jaki sposób doszło do zatrucia. Najprawdopodobniej w jednej z restauracji było zarażone. Bardzo dziwne było to, że nikt inny poza nią nie zaraził się. Restauracja została natychmiast zamknięta, a rodzice wytoczyli proces sądowy właścicielowi. No i poniedziałek. Gosia miała iść do szkoły, aby w końcu wyjaśnić wszystko Robertowi. Jednak to nie nastąpiło. Już chciała wychodzić, ale zemdlała w przedpokoju. Sprowadzono do niej lekarza pierwszego kontaktu, który orzekł, że to po prostu osłabienie organizmu i nie ma czym się przejmować. Musi odpocząć kilka dni, aby mogła w ogóle iść do szkoły. Jak dziewczyna się ocknęła to od razu chciała iść do szkoły, ale nie miała sił. Jej wola była tak ogromna, że próbowała iść, ale tuż przed drzwiami upadła i zaczęła płakać krzycząc "Dlaczego?!". Rodzice zanieśli ją do pokoju i położyli w łóżku. Tak przeleżała cały poniedziałek i pół wtorku. Wieczorem wstała. Czuła się o wiele lepiej. Był jej potrzebny taki odpoczynek. Mama była zdania, że nie powinna iść do szkoły. Gosia nie chciała o tym słyszeć i chciała się przygotować. Wcześniej miała przygotowaną sukienkę, w której miała iść na ślub swojego kuzyna. Teraz przyda się na zakończenie roku szkolnego maturzystów. Wyglądała w niej zjawiskowo. Idealnie podkreślała smukłą talię. Sięgała ona do kolan, była lekko opięta, ale niezwykle elegancka. Wcale nie wyzywająca, tak jak wiele dziewcząt teraz się ubiera. Jak można się spodziewać to sukienka miała czarny kolor, który idealnie pasował do Gosi. Cała sytuacja z Robertem się skomplikowała, dlatego dziewczyna postanowiła, że jutro wyzna mu miłość. Niezależnie do tego, jak, gdzie i kiedy to zrobi to. Pierwszy raz w życiu poczuła taką odwagę. Położyła się spać z myślą, że jutro będzie wielki dzień.

Nadszedł ten dzień. Gosia obudziła się podekscytowana tym, co za kilka godzin będzie miało miejsce. Ma lekki obawy, ale wiedziała, że musi zaryzykować i wyjaśnić swoją nieobecność. Tata wykorzystał jeszcze jeden dzień wolnego w pracy i zawiózł ją do szkoły. Jak już weszła do szkoły to dołączyła do swojej klasy, która nie miała pojęcia, co się z nią działo. Jedynie wychowawca został o tym poinformowany. Dziewczyna nigdzie nie mogła znaleźć Roberta, ale wiedziała, że na apelu będzie mogła do niego podejść i mu wszystko powiedzieć.

Wszyscy weszli na salę gimnastyczną, gdzie za 5 minut miał się rozpocząć apel. Jednak Gosia nic nie wiedziała, że każdy uczeń 3 klasy miał w krótkich słowach pożegnać czwartoklasistów. Wszedłszy na salę dotarły do Kowalskiej te informacje. Rozbolał ją brzuch, była pewna, że to ze strachu przed wystąpieniem publicznym. Już na samym początku wypatrzyła go na publiczności. On ją też, ale siedział jakiś smutny. Kiedy Gosia do niego pomachała to od razu jego buzia rozpromieniła się wielkim uśmiechem.

Apel się zaczął. Na początku przemówienie dyrektora, następnie rozdanie świadectw i część artystyczna, z którą wiążą się przemówienia. Gosia mocno się zaczęła pocić, ból był coraz mocniejszy. Nawet miała małe zawroty głowy. Każdy chłopak przed nią mówił to samo. Po prostu były to tylko życzenia szczęścia oraz zdania matur. Do mównicy podeszłą jedyna dziewczyna w klasie informatycznej. Nie miała ze sobą żadnej kartki. Nie była przygotowana na przemówienie. W głowie zdążyła ułożyć sobie kilka zdań. Wszyscy widzieli, że jest blada i fatalnie wygląda. Ona jednak musiała powiedzieć to, co czuje. Niezależnie od tego, w jakim stanie się znajduje.
- Maturzyści! - zaczęła lekko zachrypniętym głosem. - Dzisiaj kończycie tą szkołę, a już za kilka tygodni będziecie mieli dużego stresa przed maturami. I bardzo dobrze, że się stresujecie. Życzę Wam wszystkim zdania matury, dostania się na wymarzone studia oraz po prostu szczęścia w życiu. Jednak jeszcze nie kończę. Wśród was jest jedna osoba... Bardzo bliska mojemu sercu. Robert to o Tobie mówię... Mam nadzieję, że bliżej się poznamy. Kocham Cię! Nie boję się tego powiedzieć publicznie, a to bardzo dziwne, bo bałam się Ci to napisać. Po tych kilku dniach w szpitalu, gdzie moje życie wisiało na włosku, wiem, że muszę być bardziej odważna i mówić o swoich uczuciach. Kocham się w Tobie od pierwszej klasy, ale... Sama nie wiem. Byłam pewna, że nawet na mnie nie spojrzysz. Żałuję ogromnie, że nie potrafiłam przyznać się do swoich uczuć. Teraz zostało nam tak mało czasu. Robert... Kocha...

Dziewczyna upadła straciwszy przytomność. Podbiegli do niej nauczyciele i Robert. Szybko wezwano karetkę. Dziewczyna w szpitalu zmarła. Serce nie wytrzymało obciążenia, jakie spowodował wąglik. Cała szkoła pogrążyła się w żałobie, a Robert... Robert do końca swojego życia codziennie odwiedzał grób Małgorzaty Kowalskiej. Nigdy się nie ożenił. Cały czas był wierny swojej szkolnej miłości, której tak naprawdę nie znał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz