sobota, 19 grudnia 2015

(Nie)znane historie #7 - Szpieg w szatni

Witajcie. Przepraszam, za tą dość długą przerwę, ale była ona spowodowana brakiem dostępu do laptopa przez niemal dwa tygodnie. Teraz wracam i w najbliższym czasie wpisy na blogu ponownie będą pojawiały się co tydzień. Dzisiaj fragment książki "Futbol obnażony"... Szpieg z szatni Premier League. Nikt nie wiem, kim jest. Krótki opis - Naprawdę wydawało ci się, że dużo wiesz o piłce? Ryk tłumu w tunelu na Anfield... niepowtarzalne uczucie, gdy uderzona przez ciebie piłka wpada do bramki Manchesteru United... John Terry uderzający cię łokciem w twarz... przegrana licytacja z graczami Barcelony o dziewczynę na jedną noc... Wejdź w sam środek świata wielkiej piłki - wzajemnie nienawidzących się partnerów z drużyny, bezwzględnych menedżerów, chciwych agentów, agresywnych fanów i kobiet, dla których wakacje w Dubaju są ważniejsze od twojej wierności... Cristiano Ronaldo, Wayne Rooney, Gareth Bale, Robin van Persie, Thierry Henry, Xabi Alonso, Didier Drogba - z nimi wszystkimi wybiegał na boisko. Nie wiemy, kim jest. Ale wiemy, że napisał książkę, po której nic nie będzie już takie samo. Musiał pozostać anonimowy, aby móc zdradzić ci wszystko. Poniżej umieszczam ciekawy fragment. Zapraszam do czytania, komentowania i udostępniania! Dodatkowo zapraszam na mojego instagrama: wojtekb96 oraz snapchata: wojtekb_96






Poświęcamy dużo czasu i miejsca na walkę z rasizmem, ale właściwie nie mieliśmy okazji, żeby zmierzyć się z problemem homofobii - kolejnym tematem tabu piłkarskiego świata. Kiedy się o tym wspomina, zazwyczaj zaczyna się lawina absurdalnych, przewidywalnych debat medialnych, które mają odpowiedzieć na pytanie, dlaczego gazety, telewizja, radio i strony internetowe nie mają piłkarza geja, którego mogłyby przeżuć i wypluć. Spójrzcie tylko na sytuację z Antonio Cassano, kiedy podczas Euro 2012 dziennikarze spytali napastnika reprezentacji Włoch o doniesienia na temat dwóch "metroseksualnych" i dwóch homoseksualnych graczy w kadrze Włoch. Odpowiedź Cassano - "Pedały w reprezentacji? To ich sprawa. Ale mam nadzieję, że ich nie ma" - była żałosna, ale czemu ludzie interesują się czyjąś orientacją?
Statystycznie rzecz biorąc, istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że Anton Hysen - Szwed, który zrobił coming out w 2011 roku - nie jest jedynym gejem w profesjonalnym futbolu. Trzeba też powiedzieć, że każdy, kto po raz pierwszy zobaczy piłkarzy przyjeżdżających na mecz, ma prawo pomyśleć, że jest to sport rozgrywany wyłącznie przez homoseksualnych mężczyzn - tak wielkie jest ich przywiązanie do dobrze ułożonych włosów, modnego ubioru i luksusowych kosmetyczek. Nie chcę nawet przypominać sobie, co widziałem u tych ostatnich...
"Oficjalnie" nie znam żadnego homoseksualnego piłkarza, ale podejrzewam, że czasem brakowało tylko Jagerbomba lub dwóch więcej, bym usłyszał wyznanie od któregoś z kolegów z drużyny. Jest jedno, z czym się wszyscy zgadzamy: niepodważalnym powodem, dla którego homoseksualni zawodnicy powinni trzymać swoje seksualne preferencje pod kluczem w klubowej szafce, są kibice. Większość piłkarskich fanów ogranicza się do w miarę niegroźnego przekomarzania, ale wygląda na to, że pewna grupa zaczyna  czuć przyzwolenie na przekraczanie granicy. Graczy obraża się za wszystko, od narodowości po kolor skóry, a niektórzy kibice chwycą się czegokolwiek, jeśli będą mogli wykorzystać to jako broń i opowiedzieć kumplom w pubie, co krzyczeli podczas meczu.
[...]
Biorąc to wszystko pod uwagę, czy przyznałbyś się do bycia gejem, a potem jeździł po kraju i grał w piłkę na oczach dziesiątek tysięcy ludzi, którzy cię nienawidzą? Ja bym tego nie zrobił. Siedziałbym w szatni i smucił się na myśl o tym, że pewne cechy naszego wspaniałego sportu nie dają mi żadnej innej możliwości, niż trzymanie tego w tajemnicy. Pomyślałbym też o homoseksualnym piłkarzu Justinie Fashanu, który w 1998 roku odebrał sobie życie.
Od tamtego czasu futbol się zmienił.... Czyżby? Wróćmy do września 2008 roku, na Fratton Park, gdzie Sol Campbell padł ofiarą homofobicznych obelg, a kibice Tottenhamu zostali nagrani, gdy śpiewają: "Sol, Sol, gdziekolwiek pójdziesz, już niedługo będziesz świrem, mamy w dupie, czy zawiśniesz na drzewie, jesteś żydowską cipą z HIV!". Przepraszam, jeśli nie podoba ci się czytanie takich słów, ale pomyśl przez chwilę, jak czuł się Campbell, kiedy był zmuszony ich słuchać...
Muszę niestety powiedzieć, że obelgi kierowane w stronę piłkarzy praktycznie się nie zmieniły. Bardzo rzadko docenia się piękną bramkę przeciwnika. Na cudownego gola zwykle odpowiadają tysiące środkowych palców, a nasi najbardziej utalentowani gracze są konsekwentnie wygwizdywani z zapalczywością i nienawiścią, co według mnie daje nam obraz całego społeczeństwa.
Mimo tych wszystkich przeciwwskazań jestem przekonany, że homoseksualny piłkarz nie miałby problemów, z wyznaniem swojej orientacji kolegom z drużyny, gdyby zaoferowali mu magiczną przysięgę brzmiącą: "Nikt spoza drużyny się nie dowie". Nie dlatego, że jesteśmy jakąś wyższą rasą - nawet ja nie potrafiłbym tego uargumentować, kiedy konspiruje przeciwko mnie pół reprezentacji Anglii. To dlatego, że wszyscy wzajemnie się sobą opiekujemy, a jednocześnie staramy się nie angażować w swoje perypetie. Za każdym razem, kiedy piłkarz znajduje się na celowniku mediów, kibiców czy innego zespołu, w szatni panuje niezwykłe koleżeństwo. W niektórych przypadkach lojalność jest wręcz nadużywana, co dało się spostrzec po incydencie Suareza z Evrą, kiedy gracze Liverpoolu założyli T-shirty wspierające kolegę uznanego winnym rasistowskiej obrazy innego zawodnika.
Szatnia jest trudnym miejscem do przetrwania - mówcie co chcecie o braku inteligencji piłkarzy(ludzie często to robią), ale żarty są ostre jak brzytwa i wszystko co inne, zostaje podchwycone w mgnieniu oka. Właśnie dlatego homoseksualny zawodnik czułby się komfortowo dokonując coming outu w tych warunkach. Piłkarz jest piłkarzem: nieważne czy jesteś czarny, biały, heteroseksualny czy homoseksualny. Gracze są w tym środowisku bezpieczni, bo są przyzwyczajeni do obśmiewania siebie nawzajem.
Jednak trybuny to zupełnie co innego. Kiedy jesteśmy w pobliżu kibiców, trzymamy gardę. Piłkarze nauczyli się radzić sobie z setkami obelg płynących z trybun, przede wszystkim dlatego, że wiemy, iż nikt nie zdecyduje się przeskoczyć przez barierkę i wyrazić swojego zdania w bardziej fizycznej formie. Pod tym względem boisko traktowane jest jako siła ochronna. Może z wyjątkiem derbów.
[...]
Jednocześnie muszę przyznać, że nic nie dorównuje uczuciom generowanym przez dziesiątki tysięcy kibiców śpiewających twoje nazwisko, zwłaszcza kiedy przed chwilą strzeliłeś gola. Czujesz się, jakbyś przez chwilę się unosił. Nie słyszysz, że piłkarze krzyczą ci do ucha i próbują się z tobą cieszyć. Pamiętacie chwilę w Szeregowcu Ryanie, kiedy koło Toma Hanksa wybucha pocisk, a on momentalnie głuchnie i jest oszołomiony? To całkiem podobne. Przez moment widzisz tylko ścianę rozmazanych kolorów, twój mózg próbuje znaleźć wzór, który jest w stanie zrozumieć. Kiedy chwilę później rozlega się gwizdek wznawiający grę, przez jakąś minutę czujesz się, jakbyś mógł zrobić zupełnie cokolwiek. Gdy skończę karierę, to może być jedyna rzecz, której nie będę sobie w stanie niczym zastąpić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz