niedziela, 21 czerwca 2015

Moje historie #2 - Dlaczego?

Witam. Dzisiaj zaprezentuję historię, która ja sam wymyśliłem i napisałem. Co mnie do tego zmotywowało? Przede wszystkim akcja w norweskiej federacji piłkarskiej #tacklehomophobia. Jak sama nazwa wskazuje chodzi o homofobię, a dokładniej o zwalczanie jej. Dlaczego miłość jest nielegalna? Kim ja jestem, aby Cię oceniać? Niech te dwa hasła prowadzą Was, ponieważ osoby homoseksualne są takie same jak my. Co jeżeli Wasz idol okazałby się gejem/lesbijką? Nagle zapomnicie to tym, co dobrego robił i zaczniecie go szkalować? Taka nas otacza rzeczywistość. Jest to historia tzw. "rozgrzewkowa", ponieważ ma mnie rozgrzać do pisania dalszych historii, oraz żeby następne były o wiele lepsze. Zachęcam do czytania, komentowania, oceniania i udostępniania!




- Kim jestem? Po co żyję? Co mam robić? - te pytania Jacek zadawał sobie każdego poranka.
Zaraz po tym wstawał, ubierał się i szedł do szkoły. Nikt się nim nie interesował. Ojciec pracował w korporacji i przebywał w domu kilka godzin dziennie. Praktycznie nie widywali się. Jednak Jacek był zadowolony z tego faktu, ponieważ nienawidził swojego ojca za to, że kilka lat wcześniej zdradził matkę, przez co unikał z nim jakiegokolwiek kontaktu. Matka nic o tym nie wiedziała, a Jacek za milczenie dostawał od ojca 500 złotych miesięcznie na własne wydatki. Mama pracowała w centrum handlowym. Wychodziła  z domu przed 7:00, a wracała o 22:00. Po powrocie do domu w ogóle nie interesowała się synem. Była na tyle zajęta swoim życiem i problemami z mężem, że nie widziała niczego innego. Jacek poszukiwał kogoś, kto będzie go rozumiał. W klasie był uważany za dziwaka, bo ubierał się na czarno i słuchał muzyki metalowej. Nie miał tam żadnych przyjaciół, czy chociażby kolegów. Jednak był silnym chłopakiem, który potrafił znieść naprawdę wiele. Nie dawał po sobie poznać, że coś się dzieję, czy to w szkole, czy w domu. Kiedy zaczął się jego ostatni rok szkolny w liceum do klasy przyszedł nowy uczeń, Michał. Od razu zainteresował Jacka, ponieważ był ubrany na czarno, małomówny i słuchał tego samego gatunku muzycznego. Jednak dopiero po kilku dniach wymienili ze sobą parę słów. Nie była to jakaś dyskusja, tylko pytanie o gatunek muzyczny, który słuchają. Od tamtej pory nie rozmawiali ze sobą aż... Nadszedł ten dzień. 23 października. Miał to być dzień jak każdy inny. Jednak od samego rana Michał bardzo dziwnie spoglądał na Jacka. To nie było normalne.

Na drugiej lekcji był w-f. W szatni został tylko Jacek i Michał. Reszta już się przebrała. Stali oni obok siebie w samych bokserkach.
- Jacek, masz dziewczynę? - zapytał Michał.
- Nie mam, a co? - odparł Jacek.
- Podobasz mi się. Od dawna przyglądam się Tobie i zakochałem się. - wyznał.
- Co? - zaczerwienił się Jacek i lekko odsunął.
- Nie odsuwaj się. Naprawdę. Kocham Cię.

Po tych słowach Michał zbliżył się do swojego kolegi, położył ręce na pośladkach i zaczęli się całować. Jacek początkowo był przerażony, ale poczuł, że ktoś go pierwszy raz pokochał i sam czuje do Michała pociąg. To było coś niesamowitego. Od samego początku polubili się. Jacek był nieśmiały i bał się powiedzieć Michałowi, że go też kocha. Jednak nie musiał, bo chłopcy o tym wiedzieli. Zrozumieli to tym jednym pocałunkiem. Jacek chciał by ta chwila trwała już zawsze. Nagle do szatni wszedł Daniel, najbardziej wredny chłopak w klasie. Miał w ręce telefon i zdążył zrobić zdjęcie. Na tym zdjęciu Jacek i Michał już się nie całowali, ale nadal byli przytuleni. Zdjęcie trafiło do wszystkich w klasie, a nawet w szkole. Do końca dnia już połowa miasta wiedziała, że Ci dwaj chłopcy całowali się. Jacek był pewny, że następnego dnia będzie miał przechlapane. W szkole była grupka osób, która nienawidziła wszelkich odmieńców. Już wcześniej dokuczali Jackowi, bo słucham innej muzyki i nie był kibicem piłkarskim. Następnego dnia, w drodze do szkoły cały czas myślał o sytuacji, która miała miejsce dzień wcześniej. Wchodząc do szkoły widział te spojrzenia innych uczniów. Nagle przechodząc obok kilku łysych chłopaków, którzy wcześniej dokuczali usłyszał krzyki:
- Pedale do domu! Jacek to pała, wygląda nam na pedała!
Jacek był mocny psychicznie, dlatego nie reagował. Nadeszła pierwsza lekcja. Zaniepokoił się, bo Michała nie było na lekcji. Dostał tylko od niego SMS: "Kocham Cię! Zaraz będę w szkole, bo autobus się spóźnił". Jacek zgłosił się, aby na chwilę wyjść z klasy pod pretekstem pójścia do toalety. Na pożegnanie jedna osoba krzyknęła:
- Idź! Tam już na Ciebie czeka Twój kochaś!

Jacek wyszedł, szedł długim korytarzem, skręcił w lewo do męskiej toalety. Miał bardzo złe przeczucia. Nie mylił się. Na lustrze zobaczył napis - "Nie ma miejsca dla pedalstwa!". Drzwi od jednej z kabin były uchylone, zajrzał tam i ujrzał tam coś, co go zszokowało. Leżący Michał cały zakrwawiony z podziurawionym brzuchem. Został zamordowany za pomocą noża. Jacek złapał martwego chłopaka za ubrania, wyciągnął z kabiny i zaczął robić sztuczne oddychanie. Nie zdawał sobie sprawy z tego, co się wydarzyło. Jak już myśl o jego śmierci zaczęła dochodzić do mózgu zaprzestał działań. Oczy zaczęły mu łzawić. Przecież dopiero wczoraj spotkała go największa miłość. Spadła na niego jak grom z jasnego nieba, a teraz już jej nie ma. Był człowiekiem szczęśliwym tylko jeden dzień. Stracił wszystko, na czym mu zależało. Jacek wiedział kto to zrobił. To byli Ci sami, którzy tego poranka do niego krzyczeli. Ogarnęła go wściekłość. Wstał, zacisnął pięści i był już pewny, co chce zrobić. Pewnym krokiem, ale zapłakany poszedł przed szkołę zaczekać na przerwę. Nawet nie obmył swoich zakrwawionych rąk. Tylko czekał. Przez jego głowę przewijały się różne myśli. Chciał po prostu się zemścić. Nie miał żadnego planu. Widział jak nadjeżdża karetka pogotowia. To oznacza, że ktoś znalazł ciało Michała. I nastąpiła ta chwila. Dzwonek zabrzmiał bardzo głośno w szkole. Jacek nie wykonał żadnego ruchu tylko się uśmiechnął, bo wiedział, że mordercy będą tędy przechodzili na papierosa. Tak też się stało. Jednak Jacka tam nie było. Schował się za murkiem i zwyczajnie bał się. Usłyszał tylko jak oni śmieją się ze śmierci Michała. Znowu zaczął płakać. Jakby ktoś go zobaczył stwierdziłby, że to najsmutniejszy widok na świecie. Wywołała to strata najbliższej osoby. Osoby, z którą było się jeden dzień i tak się pokochało. Jak tylko zaczęła się następna lekcja to wszyscy uczniowie weszli do swoich klas. Zanim Jacek się zorientował wokół szkoły było pełno policji i dziennikarzy. W momencie, kiedy postanowił wyjść z ukrycia zobaczył ciało swojego przyjaciela, które wieźli ratownicy do karetki. To znowu nim wstrząsnęło. Kiedy myślał, że opanował już łzy to znowu zaczął wyć i pobiegł. Biegł długo, bo przez kilkanaście minut nie zatrzymując się nawet na sekundę. Po prostu biegł. W końcu znalazł się pod swoim domem. Wszedł do niego i zamknął się w swoim pokoju. Rozebrał się i poszedł pod prysznic puszczając na siebie strumień zimnej wody. Nie zwracał na to uwagi. Stał tam 15 minut, w kompletnym bezruchu. Zaraz po tym ubrał się i poszedł spać.  Rodzice nie wiedzieli o niczym. Mama jak wróciła z pracy wiedziała tylko o tym, że jeden z uczniów został zamordowany. Chciała sprawdzić jak się czuję jej syn, ale on spał. Nie chciała mu przeszkadzać. Przez najbliższych kilka dni nie chodził do szkoły. Po trzech dniach zadzwonił wychowawca, który poinformował o której pogrzeb. Nadszedł dzień pogrzebu. Jacek nie chciał tam iść, ale mama go namówiła, aby tam poszedł. To nie był dobry pomysł. Od samego początku, kiedy się tam pojawił czuł na sobie wzrok innych. Tak jakby to on zamordował Michała. Widział nienawiść w ich oczach. Chciał zapaść się pod ziemię, ale twardo stał. Nie krył smutku, a łzy mu same leciały. Na cmentarzu rodzina Michała nie wytrzymywała. Zaczęli go obwiniać:
- To przez Ciebie on nie żyje! Słyszysz to. Gdyby nie Ty, chory sukinsynie to mój syn dalej by żył. Wciągnąłeś go w to pedalstwo, a teraz on nie żyje. - krzyczała matka, zupełnie tak jakby to on go zamordował.
- Nie wychodź najlepiej z domu. Nie będziesz miał życia. Może to Ty go zamordowałeś, co? Jesteś popieprzonym zboczeńcem. - powiedział ojciec Michała.

Jacek udawał, że tego nie słyszy. Jednak to wszystko docierało do jego mózgu. Wiedział, że jest skończony, ale tylko dlatego, bo poznał swoją miłość. W jeden dzień ta osoba wywróciła mu życie do góry nogami. Była spełnieniem marzeń i w taki brutalny sposób te marzenie zostało odebrane, a teraz wszyscy go winią. Nie został do końca pogrzebu. Poszedł do domu. Całą drogę płakał. Czy jego życie wróciło do czerni przed tym jak Michał wyznał mu miłość? Nie. Było o wiele gorzej. Zdawał sobie sprawę, że stracił coś na co czekał całe życie. Stracił ochotę na wszystko. Wszedł do pustego(jak zwykle) domu i zamknął się w pokoju. Puścił bardzo głośno jedną ze swoich ulubionych piosenek zespołu Red, czyli "Pieces" i leżał na łóżku. Nagle się uśmiechnął i wpadł na najlepszy pomysł w swoim mniemaniu. Poszedł do łazienki rodziców i tam znalazł dwie żyletki. Tak. Postanowił to zrobić. Jak bardzo musiał być pogrążony w smutku, aby w ogóle wpaść na taki pomysł? Nie czuł żadnego wsparcia od kogokolwiek. Przez chwilę wydawało mu się, że Michał będzie jego wsparciem, a on znowu został sam. Odebrano mu drugą osobę w najbardziej brutalny sposób. W podobny sposób sam chciał odejść. Przygotował całą wannę gorącej wody. Czytał w jednej książce, że dzięki temu żyły będą nabrzmiałe, a ból mniejszy. Włączył bardzo głośno płytę swojego ulubionego zespołu. Położył się w tej wannie trzymając w ręce żyletkę. Bał się, że próba samobójcza się nie powiedzie. Ręka mu się trzęsła i żyletka spadła do wody. Niestety nie mógł jej tam znaleźć. Wziął drugą i zarazem ostatnią. Zbliżył ją do żyły i zrobił to! Cięcie było rozkoszą. Krew zaczęła tryskać z żył tak szybko, że sam był zdziwiony, ile jeszcze drzemie siły w jego zmęczonym organizmie. Poczuł satysfakcję, że zrobił to. Także się uspokoił. Nic go nie bolało. O czym myślał? Kompletnie o niczym. Wreszcie wyrzucił z głowy Michała i całą sytuację, która zdarzyła się na przestrzeni ostatnich kilku dni. Piękna cisza w głowie, żadnych rozterek, żadnych wątpliwości, żadnych smutków. Kiedy zamknął oczy, ze świadomością, że już ich nigdy nie otworzy poczuł błogą ulgę. Jednak już będąc na skraju usłyszał głos Michała:
- Jacek! Nie rób tego! Nie poddawaj się! Zostań tam!

Głos ten był ledwo słyszalny, ale Jacek nie mógł już nic zrobić. Nie miał sił, aby chociażby poruszyć się. Leżał w czerwonej wodzie i powoli osuwał się aż w końcu cały się zanurzył. Nie mógł oddychać i ponadto tracił siły. Właśnie zdał sobie sprawę z tego, że jednak nie chce umierać. Michał mu to powiedział. Było za późno. To był już koniec... Prawdziwy koniec. Dlaczego miłość jest nielegalna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz